niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 27

  
 Po czym można poznać szczęśliwego człowieka? Czy zawsze to wiecznie uśmiechnięta osoba? Jeśli ktoś nie śmieje się z błahostek i potrafi zachować powagę, jest nieszczęśliwy? Co tak właściwie powoduje szczęście?
 Niektórym, żeby je poczuć, wystarczy długi spacer po parku, wygrany zakład czy tabliczka ulubionej czekolady.
Nie w moim przypadku. Ja, by powiedzieć "tak, jestem szczęśliwa", muszę mieć przy sobie Piotra. Nie musi być ciągle przy mnie, wystarczy, że będę czuła jego obecność.
Po prostu go kocham, tak na zawsze...



Rozbrzmiewały ostatnie dźwięki muzyki, gdy stawałam w pozycji końcowej. Koniec, cisza. Kilka par rąk z widowni zaklaskało, po czym, razem z Kamilą, wybiegłyśmy w kulisy.
   - Rany, ale to było świetne! - zapiszczała. - Widziałaś ich miny? Oniemieli! To najlepszy duet jaki mogłam sobie wymarzyć!
  Zaśmiałam się obserwując jak blondynka podskakuje radośnie i biegnie do garderoby. Wolnym krokiem ruszyłam za nią, w międzyczasie czując pieczenie w płucach. Powstrzymałam okropne drażnienie i weszłam do pomieszczenia pełnego rozpromienionych dziewczyn. Przebrałam się w normalne ubrania i usiadłam na krześle przysłuchując się rozmowom innych. Z małej kieszonki w torbie wyjęłam telefon. Uśmiechnęłam się pod nosem ujrzawszy na ekranie informację o nieodebranej wiadomości i imię, które najchętniej tam widywałam. 'Piotrek'.
   Minęły już ponad dwa miesiące gdy znów jesteśmy razem. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, korzystając z urlopu Piotra. Jako, że wszystkie testy zdawaliśmy szybciej, moje wakacje mocno się przedłużyły i rzadko kiedy się rozstawaliśmy na dłużej niż kilka godzin.
Teraz, gdy przebywał w Spale, odczuwałam jego obecność dzięki coraz pełniejszej skrzynce odbiorczej w moim telefonie.
"Mamy teraz przerwę. Odezwij się, proszę, wieczorem. Będę czekał, mam niespodziankę. ;) Kocham."
Zastanawiałam się co mu odpisać, gdy przerwał mi dźwięk otwierania drzwi, w których stanęła jedna ze stażystek.
  - Za 15 minut, gdy ludzie się rozejdą, idźcie na scenę.
 Po tym jak ponownie się zamknęły, zapanowało nerwowe milczenie. Każda z dziewczyn w inny sposób okazywała zdenerwowanie. W sumie sama miałam zawroty głowy, ale to chyba przez coś innego.
Westchnienia czy nerwowe obgryzanie paznokci wydawały się być czymś w normie. Przez jakiś czas patrzyłam rozbawiona jak histeryczki wymyślają najciemne scenariusze dalszego życia.
Kiedy już minął kwadrans i Nadia wróciła z wiadomością, że publiczność znikła, ruszyłyśmy tam gdzie trzeba.
  - Jejku, Ro, tak bardzo się boję - Kama chwyciła się kurczowo mojego ramienia. Przytuliłam ją do siebie chcąc dodać otuchy.
- Spokojnie, już nic nie da się zrobić.
Ech, niestety, marnie pocieszam i jeszcze bardziej ją pogrążyłam. Po chwili byłyśmy już na scenie. Czworo ludzi wpatrywało się w nas z zaciekawieniem. Znałam ich; to ludzie, przed którymi tańczyłam swój pierwszy taniec w Ośrodku i Ivanovic. Stojąca przed nimi Sowa z wyraźnym podekscytowaniem na twarzy próbowała coś z siebie wydusić.
   - Moje drogie... - głos jej zadrżał. - Zapewne wiecie już, że ci oto państwo są tu, żeby wybrać z was te, które od przyszłego roku zostaną przyjęte do Ośrodka. Chcę tylko powiedzieć, że dla mnie każda z was jest najlepsza. Oddaję głos pani Ivanovic.
  Instruktorka zbliżyła się do Sowy i przeleciała wzrokiem po naszych twarzach. Przy mnie zatrzymała się na moment. Ten sam chłodny wzrok, który męczył mnie od początku. Ten sam, który z drwiną patrzył na każdy  choćby lekki spadek formy i tym samym motywował do poprawy. Mimo tego wszystkiego, lubiłam kiedy od czasu do czasu chwaliła mnie przed kimś. Uśmiechnęłam się i, o dziwo, zauważyłam u niej lekko unoszący się kącik ust.
  Instruktorka bez żadnych emocji przeczytała listę przyjętych. Oczywiście, nie znalazłam się na niej, bo już należałam do grupy, ale nasza grupa wzmocniła się o kilkanaście nowych dziewczyn. Pogratulowałam Kamili i innym przyjęcia. Gdy one spisywały u Sowy swoje dane, zbliżyła się do mnie Ivanovic z przyjaźnie wyglądającym starszym mężczyzną.
   - Wilk - zwróciła się unosząc wysoko głowę. - to Adam Lipowski. Koniecznie chciał cię poznać. Zostawiam was samych.
   Kobieta oddaliła się, tym samym pozostawiając mnie sam na sam z nieznajomym. Nie wiedziałam co mogę mu powiedzieć, więc zamilkłam.
    - Tak więc, Różo - zaczął. - słyszałem, że jesteś świetną tancerką. Kiedy rozmawiałem z panią Ivanovic, wymieniła cię jako jedną z lepszych. Przejdę do sedna; budowa Filharmonia Rzeszowskiej dobiega końca i szukamy tancerek. Co sądzisz o treningach i występach w grupie z Rzeszowa?
Otworzyłam szeroko oczy. Miałam wrażenie, że śnię. Facet po prsotu podszedł i zaproponował mi zmianę o 180 stopni.
  - Taka decyzja musi być przemyślana. Pozwoli pan, że odpowiedź dam za kilka dni?
  - Oczywiście. - podał mi swoją mocno zdobioną wizytówkę. - Mam jednak nadzieję, że nieraz się spotkamy.
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia i odprowadziłam go wzrokiem do Sowy.
Ucieszyłam się; reprezentowanie Rzeszowa jest ogromnym wyróżnieniem. Pożegnałam się z wszystkimi i z torbą na ramieniu wyszłam na zewnątrz. Zakaszlałam i wzięłam z kieszeni tabletkę przeciwbólową. Przecież nie pozwolę zniszczyć sobie wieczoru przez głupie płuca czy brzuch.
Wybrałam na komórce numer Pita i wcisknęłam zieloną słuchawkę.
  - Skończyłaś? - zapytał z nadzieją w głosie. - Nareszcie! Myślałem już, że za mną nie tęsknisz.
  - To jest wręcz niemożliwe. - zaśmiałam się. - Tęsknię cały czas.
  - Ja też. Gdzie jesteś?
  - Jak to gdzie jestem? W Rzeszowie.
  - Wiem, głuptasie, chodzi mi o bardziej szczegółowe dane.
  - Mijam Podpromie.
  - Pamiętasz to miejsce nad Wisłokiem? Możesz tam pójść? Chciałbym posłuchać jak o nim mówisz.
  - Jasne. - zdezorientowana zmieniłam kierunek drogi. Chwilę później widziałam już mur i odbijające się w wodzie słońce. - Więc to miejsce jest, jak zwykle, niezwykłe i trochę tajemnicze. Wieje lekki wiatr, a zapach kwitnących kwiatów jest cudny.
  - Racja, wyjątkowo słodki zapach, miesiąc temu jeszcze go nie było.
  - Jak...? - zrobiłam zdziwioną minę.
  - Odwróć się.
Wykonałam jego polecenie i zamykając klapkę telefonu, wpadłam w jego objęcia. Utonęłam w szerokich ramionach, napawając się zapachem jego perfum. Objęłam go kurczowo w pasie, niczym pięcioletnie dziecko chwyta się mamy po powrocie z pracy, a łzy napłynęły mi do oczu.
  - Jeszcze mnie udusisz. - zaśmiał się. Rozluźniłam uścisk czując ogromne ciepło na twarzy. - Niespodzianka się podoba?
 Kiwnęłam twierdząco głową, a on spojrzał mi w oczy.
  - Nie wyglądasz na zadowoloną. Jeśli przyjechałem w złym momencie, rozumiem, odwiedzę cię kiedy indziej.
  - Nie, bardzo się cieszę! Po prostu jestem w szoku.
  - Niech będzie, chodźmy już.
 Splótł nasze ręce, zabrał dosyć ciężką torbę i ruszyliśmy w stronę miasta. Szybko dotarliśmy do jego mieszkania i gdy już usiedliśmy na spokojnie na ławce na ogrodzie, zdecydowałam się na rozmowę. Będąc w jego objęciach, usadowiłam się tak, żeby patrzeć na jego twarz.
  - Piotrek, zastanawiałeś się już co z twoją przeprowadzką?
  - Nie miałem na to czasu - wolną ręką potarł kark. Z innych gestów wyczytałam, że jest zdenerwowany.
  - Dzisiaj na tym pokazie był Lipowski,wiesz który. Spodobał mu się nasz występ.
  - To dobrze, może ktoś was doceni.
  - O to właśnie mi chodzi. - zrobiłam krótką przerwę, nie wiedząc jak się do tego zabrać. - Dostałam propozycję występowania w Filharmonii.
  - To świetnie! Przyjęłaś ją?
  - Nie, wolałam poczekać na twoją decyzję. Jeśli wyjedziesz, skończę szkołę i znajdę pracę gdzieś w okolicach Spały.
 Spojrzał gdzieś daleko przed siebie i nie powiedział nic. Zdecydowałam się nie przeszkadzać mu w zadumie. Kątem oka obserwowałam tylko jak lekko marszczy brwi, a usta zwęża do jednej cienkiej linii. Mogłabym wpatrywać się w ten obraz godzinami, ale po kilku minutach poruszył się i spojrzał mi głęboko w oczy.
   - Zostanę w Rzeszowie, dla ciebie. Nie wytrzymam bez ciebie, bez twojej miłości. Jak wyjadę, zrobię to razem z tobą.
  Uśmiechnęłam się, czując jak kamień spada mi z serca. Oparłam głowę o jego ramię.
   - Tak bardzo się cieszę, że cię mam...



  Kolejny raz ten sam scenariusz, ta sama ciemna uliczka, ta sama ciemna postać i znikąd dochodzące szepty. Bałam się, choć wiedziałam co będzie dalej. Zimno i dreszcze, przenikające moje ciało gdy zbliżałam się do postaci, były nie do wytrzymania. Zaczęłam krzyczeć, a dźwięk wychodzący z moich ust zmieniał się w jasnoniebieski pył lecący wprost do buteleczki w rękach potwora. Im pełniejsza była, tym mój krzyk stawał się cichszy . W końcu ciało odmówiło mi posłuszeństwa i opadłam bezsilna na zlodowaciały bruk. Ciemna postać była coraz bliżej, aż w końcu stanęła nade mną i zarechotała okropnie rzucając się na mnie tak szybko, że ujrzałam tylko ciemność.
 
   Obudziłam się z krzykiem na ustach i zimnym potem na plecach. Usiadłam na łóżku i starałam się unormować oddech. Wtedy naszła mnie fala bólu. Skuliłam się i cicho zasyczałam z bólu, by po chwili uciec do łazienki i zwymiotować wczorajszą kolację zmieszaną z krwią. Co się dzieje? To jest coraz gorsze...
   Usiadłam na brzegu wanny i opanowałam zawroty w głowie, po czym wróciłam do sypialni, gdzie lekko pochrapywał Piotr.
  Wróciłam na swoją połowę i podkuliłam kolana pod brodę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że tracę kontrolę nad tym co się ze mną dzieje. Kilka łez spłynęło po moich policzkach, skapując na białą pościel.
   - Czemu nie śpisz? - podskoczyłam na dźwięk jego głosu. - Jest pół do trzeciej. Czuwasz dzisiaj?
   - Nie, już się kładę. - mruknęłam i, schodząc do pozycji leżącej, oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a on otoczył mnie ramieniem.
  Po chwili już spał, a ja aż do świtu wsłuchiwałam się w jego równy oddech, myśląc co może być przyczyną moich słabości...



----------------------------------------------

Sko-pa-łam. .-.
Ogólnie nie wiem co to jest, po prostu pieprzenie od rzeczy.
Przepraszam, że tak późno, ale maj to chyba najgorszy miesiąc. Nie mam siły nawet, żeby TO napisać.
Ech, czerwcu, przybywaj jak najszybciej, bo chyba jestem na skraju wytrzymania.
Buniu, przepraszam za opóźnienie, koleżankę też przepraszam, zrozumcie Zabieganą Misu. :)
Spróbuję nowy rozdział dodać szybciej. Do następnego!

18 komentarzy:

  1. rany co się dzieje z Różą? Ja nie wiem na co ona czeka? Już dawno powinna zgłosić się do lekarza. Marzenia są na wyciągnięcie ręki a tu takie problemy zdrowotne:/ mam nadzieję, że nie okaże się to jakąś straszną chorobą:/

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź mnie nie strasz, no. Ta choroba, o ile można nazwać to chorobą, jest straszna. Pewnie ten Krawczyk ją czymś zaraził, bo skąd by się to wzięło?! Ale ty czasem jej nie morduj, co?

    I nic nie skopałaś. Wiem, że teraz jest krucho z czasem i sama się nie wyrabiam i w ogóle... Rozumiem Cię .;)
    Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz bardziej boję się o Różę. :( to coś jest straszne(chodzi o te wymioty)!
    A przeprosiny przyjmuje ;) też z Bunią nie mamy czasu.

    PS.Ujawniam się to ja jestem tą koleżanką :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Popieram, w każdym procencie. Maj to katastrofa, masa zajęć i nauki, przynajmniej dla mnie. Mam nadzieję, że przeżyjemy. :)
    Objawy Rose są coraz bardziej niepokojące. Czemu ona nie pójdzie z tym do lekarza? Naprawdę chce się wykończyć? Wymioty krwiste już dają dużo do myślenia. Różo, chyba szpital na ciebie czeka.
    Piotrek jest taki kochany, no ideał tego paskudnego świata. *___*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie skopałaś, bez przesady :xx Jest bardzo ładnie, tylko jeden mankament - to, co się przydarzyło w nocy Róży mnie tak wystraszyło, że nie wiem, czy chcę kontynuować czytanie. Oczywiście żartuję! ;) Tylko prosze o szybkie wyjaśnianie sprawy w kolejnym rozdziale, który również ma się pojawić w tym tygoniu (tak, to rozkaz) :P Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na piątkę :) http://carolina-book.blogspot.com/

      Usuń
  6. Boże czemu ja się dowiaduje o tym nowym a zarazem zajebistym rozdziałem tak późno ? Boże jak dobrze się czyta ,że Różyczka jest szczęśliwa tylko strasznie niepokojące są jej wymioty niech idzie do lekarza i dowie się prawdy o swoim zdrowiu ,bo może będzie dane ją wyleczyć. Em fajna niespodziankę Piciątko zgotowało Rose. I jestem normalnie jeszcze z niej dumna ,że dostała się do Filharmonii mam nadzieję ,że będzie dane jej tam zatańczyć. Zapraszam do siebie na niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ty uśmiercisz Różę, to ja nie wiem, czy będę Cię nadal lubiła :P Ona ma być szczęśliwa z Pitem, ma mieć gromadkę dzieci, piękny domek z ogrodem i ma tańczyć w filharmonii! Nie widzę innej opcji po prostu :<


    nowe-szanse.blogspot.com - dwunastka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piąteczka na dziewczyna-z-tatuazem.blogspot.com :*

      Usuń
    2. trzynastka - nowe-szanse :*

      Usuń
  8. cieszę się że wszystko takie cukierkowe momentami.
    mam nadzieję, że wszystko będzie jak w bajkach. happy end i żyli długo sługo iszczęśliwie ;)
    praca jako tancerki? naaaaaaaaajs:D
    zawsze chciałam bawić sie w tańce, jednak... moje gabaryty, zostawiaja wiele do życzenia :D
    Pozdrawiam, całuję i czekam na następny :*
    Całuję Wiedźma :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na ostatnią część!!!
      całuję, Wiedźma :*
      pasiaste-szczescie.blogspot.com

      Usuń
  9. Nie wiem o co ci chodzi, rozdział bardzo dobry;) martwię się o stan zdrowia Róży, niby nic a ciągle coś złego się z nią dzieje;( może wyjaśnisz to w następnym rozdziale, bo moja ciekawość sięga zenitu;) pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział;)
    Lizak;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam napisać coś w stylu: ale świetny rozdział, słodko, nie gadaj głupot Misu, bo rozdział jak zwykle rewelacyjny... I wtedy doczytałam końcówkę,a dobry humor prysł jak bańka mydlana. Jak z Rose coś się stanie, to załamię się wraz z naszym Pitem.
    Dziewczyno, normalnie człowiek nie wymiotuje krwią, czemu nie pójdziesz z tym do lekarza, do jadnej cholery? :<

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak skopałaś?! Rozdział bardzo dobry, wręcz świetny! I to bez dwóch zdań! Tylko martwię się o Różę :( Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! :*
    Zapraszam do siebie! :D
    http://heroes-in-the-sky.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, na początku chciałabym ci powiedzieć, że piszesz bardzo ciekawe opowiadanie. :) Pierwszy raz spotkałam się z blogiem o siatkarzach wymieszanym z baletem. :)
    dobrze, że ten idiota grzeje ławkę w więzieniu. tam jest miejsce dla takich jak on.
    martwię się o różę, co się jej stało? chyba nie powinna wymiotować krwią. podejrzewam, że to przez tego Macieja, czy jak mu tam było...
    dziewczyna już dawno powinna udać się na jakieś badania.
    a Piotrek jest normalnie bomba. :)
    brak mi słów, żeby opisać tą postać w twoim opowiadaniu. :)
    no nic. nie pozostaje mi chyba nic innego, jak życzyć weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozum mówi, abym w końcu wydoroślała, zaczęła być poważna i odpowiedzialna. Żebym robiła to, w czym podobno jestem dobra. Bym poświęcała swoje życie w imię wolności zagrożonych paranormalnych.
    Ale jest jeszcze serce, które nie zgadza się z umysłem. Podpowiada, abym olała rady ośrodka myślenia i nie przejmowała się nimi. Mówi, abym narzekała na wkurzające mohery, przeklinała tępe plastiki, irytowała belfrów. Ażebym cieszyła się życiem, uczyła się na własnych błędach, spełniała marzenia – tak po ludzku – żyła chwilą.
    Tylko czego mam posłuchać? Serca czy rozumu?
    Żyję chwilą.

    zapraszam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń