czwartek, 22 listopada 2012

Prolog - Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma swoją nazwę. Nazywamy je nadzieją.






Słuchawki? Są. Puenty? Są. Bilet? Jest. Mam wszystko? Chyba tak... To już dzisiaj, dzisiaj moje życie się zmieni. Wyjeżdżam w końcu do Rzeszowa, mojego wymarzonego Rzeszowa. Nareszcie będę mogła się jeszcze bardziej rozwijać w tańcu. Nie, nie robię tego wszystkiego z przymusu, balet to całe moje życie.
   Od 4 roku życia, gdy tata zaprowadził mnie na pierwsze zajęcia, stał się on moim pochłaniaczem wolnego czasu. Pokochałam go, był moją ucieczką od wszystkich zmartwień, wrednych koleżanek, problemów w szkole czy choroby taty. No właśnie, choroby..
   Mając 10 lat straciłam ojca, cholerny rak. W najgorszych chwilach ze łzami w oczach wchodziłam do pustego pokoju, zakładałam puenty i tańczyłam kolejne improwizacje do piosenek taty nagranych na płyty. Wiedziałam, że dla niego nie mogę się poddać.
   Kiedyś siedząc samotnie na szkolnym murku, myśląc o tacie, pragnęłam tylko jednego: "Stanę na scenie przed wielką publicznością i zatańczę, właśnie dla niego".
   Nadal czekam na to, aby to spełnić. Ćwiczyłam codziennie, nauczyciele byli ze mnie zadowoleni, dlatego też postanowiłam spróbować swych sił w Rzeszowskiej Szkole Baletowej. Wracając z ogłoszeń o przyjęciach, leciałam jak na skrzydłach chcąc poinformować rodzinę i baletmistrzynię o pozytywnym rozpatrzeniu mojej prośby. Instruktorka właśnie wtedy powiedziała najcudowniejsze zdanie, jakie mogłabym usłyszeć od niej : "Różo, twój tata na pewno byłby z ciebie dumny".
   Teraz stoję na peronie czekając na pociąg. Żegnając się z mamą i bratem, łykam słoną wodę spływającą z oczu.
    - Pa, Różyczko, pamiętaj, żeby niedługo nas odwiedzić - mówiła przez łzy mama, przytulając mnie do siebie - nie zapomnij, że u nas zawsze będą dla ciebie otwarte drzwi.
    - Dobrze, obiecuję was niedługo odwiedzić - uśmiechnęłam się, aby ją uspokoić. Widząc jednak nadjeżdżający pociąg, zaczęłam robić się nerwowa - Muszę już iść - pocałowałam ją i brata w policzek, po czym zabrałam bagaże i pobiegłam do pospiesznego jadącego do Rzeszowa. Machałam im, póki nie zniknęli mi z widoku.
    Pociąg jechał, a wraz z nim otworzył się nowy rozdział mojego życia. Czyste karty istnienia aż proszą się o zapisanie na nich szczęśliwej historii. Jednak marzenia są czymś wspaniałym, to one dają nam nadzieję...


--------------------------------------------------------
No to zaczynamy :)
Na początek wprowadzenie, które mam nadzieję, że pomoże Wam wczuć się w sytuację Róży.
Zapraszam do czytania; obiecuję dodawać coś na bieżąco, o ile oczywiście ktoś będzie chciał czytać moje brednie ;)
Niedługo rozdział pierwszy, trochę dłuższy i ,mam nadzieję, ciekawszy :)

1 komentarz:

  1. Zapowiada się obiecujaco;) na pewno przeczytam całość i zapraszam do siebie: http://lizak4991.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń