środa, 12 grudnia 2012

Rodział 6

       Szłam ciemną aleją. Zimny wiatr jakby z satysfakcją muskał moje zaczerwienione policzki. Opatulona w ciepły szal przyspieszyłam kroku, by droga do gmachu szkoły była krótsza. Idąc częścią miasta, w której większość lamp ma przepalone żarówki, usłyszałam za sobą kroki ciężkich butów i nieprzyjemny szum. Kiedy obróciłam się, by zobaczyć kto za mną dąży zobaczyłam ciemną postać z zakrytą twarzą. Nie wykazując zainteresowania ową osobą, ruszyłam przed siebie. Jednak tym, co mnie zaniepokoiło, były coraz szybsze kroki oraz dziwne szepty dochodzące znikąd. Rozejrzałam się i z jeszcze bladszą twarzą stanęłam osłupiała. Wokół mnie unosiła się mgła. Zrobiło mi się jeszcze zimniej. Byle jak najszybciej na sali, powtarzałam sobie, byle jak najszybciej. Obracając się chciałam postawić krok wprzód, ale nie mogłam, coś tamowało mi trasę. Przed sobą ujrzałam wyłupiaste blado-fioletowe oczy oraz rząd białych zębów. Zrobiłam krok do tyłu i ujrzałam ubrania postaci, która dążyła za mną. Istota wpatrywała się we mnie tępo. Jej oczy stawały się coraz większe. Wyciągnęła ku mnie rękę. Na jej wierzchu znajdowała się buteleczka z napisem "Róża Wilk". Poczułam jak wypływa ze mnie życie, a pojemnik w dłoni potwora zapełnia się szmaragdową cieczą. Czułam się coraz bardziej lekka. Obraz przed oczy zaczął blaknąć, a ja słyszałam tylko okropny śmiech mojego mordercy oraz dźwięk budzika... Zaraz zaraz, budzika?!
       Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 10:30. Fuck... Spojrzałam na materac Kamili, który był już pusty. Czy ta dziewczyna jest wampirem?! Położyła się o piątej nad ranem do łóżka, a już jest na nogach... Ech, więc pora poszukać rannego ptaszka.
    Kiedy uchyliłam drzwi od pokoju, zobaczyłam jak skończyła się impreza. niby kilku znajomych, a dom wyglądał jak pobojowisko. Do mojego nosa doszedł zapach tostów. Od razu mój brzuch upomniał się o śniadanie, tak więc ruszyłam do kuchni. W niej zastałam śmiejące się przy stole rodzeństwo.
     - I skończyło się na tym, że wynosili go Jaras i Olo - śmiał się Kuba - Koleś tak się najebał, że nie mógł dojść do auta!
    - A na początku wydawało się, że to jeden z tych porządniejszych - powiedziała roześmiana Kama, po czym spojrzała w moją stronę - O, hej Rose! Padniesz jak się dowiesz co Rumun zrobił!
   - Tak, na pewno - wymusiłam z siebie uśmiech. Dosiadłam się do nich, po czym dostałam pod nos kilka świeżych tostów. Od razu zabrałam się do zjadania zawartości talerza - O której tak właściwie skończyliście?
    - Tak koło 6-6.30, a co? - zapytał zdziwiony Kuba
    - Nie nic, tak pytam - powiedziałam jedząc. - Nie wiecie może czy Resovia ma dzisiaj trening?
   -  Mają, chyba koło 13 - Kuba zrobił zamyśloną minę. - A co, wybierasz się?
   - Chciałam iść, ale nie wiem czy się wyrobię w czasie - odpowiedziałam
   - Spokojnie, w godzinkę dojdziesz do hali - uśmiechnęła się Kama - Boże, jak ten Piotrek wczoraj na ciebie patrzył! Masakra!
   - Nie przesadzaj - przerwałam jej wywód zarumieniona, bo nie chciałam z nikim o tym rozmawiać. Spytałam więc - To idzie ktoś z was ze mną?
    - No spoko, mogę iść - usłyszałam szybką odpowiedź ze strony Kuby. - Kamila, ty też pójdziesz. Nie zostawię ci przecież chaty samej, jeszcze ją rozwalisz. Idę się jeszcze zdrzemnąć, nara.
   Wychodząc z kuchni nucił często puszczaną w radiu piosenkę. Zostałyśmy same. Zadecydowałyśmy, że po zjedzeniu ogarniemy trochę syf w domu, ubierzemy się i wyjdziemy w stronę hali.
     W czasie sprzątania myślałam o swoim śnie. O co w nim chodziło i skąd się wziął? Bardzo dziwne... Miejsce było zaskakująco znajome, tak samo jak zmora. To dziwne, bo nigdy nie chodziłam tu bocznymi uliczkami. Hmm... Dobra, nie będę rozpamiętywać jakiegoś głupiego wymysłu mojej wyobraźni.
    Po półgodzinnej walce z bałaganem panującym w salonie, przebrałyśmy się i szykowałyśmy do wyjścia. Kiedy Kamila mówiła podekscytowana o Maćku (znowu...) drzwi od pokoju uchyliły się a w nich stanął zaspany Jakub.
    - Kuba! - krzyknęła Kamila - za pół godziny wychodzimy! Czy ty nie możesz nastawić sobie budzika?! Przez ciebie na pewno się spóźnimy!
   - Spokojnie, za 15 minut będę gotowy - mówił ziewając. Po tych słowach zniknął nam z widoku.
   - Myślisz, że starczy mu 15 minut? - zapytałam patrząc na Kamilę
   - Za 10 będzie już siedział przyszykowany przed telewizorem - odrzekła uśmiechając się - Zawsze tak jest, że to on na mnie czeka.
   Tak jak powiedziała, po 10 minutach usłyszałam rozmowy dochodzące z telewizora. Ten chłopak naprawdę mnie zadziwia... Kiedy byłam już gotowa, przysiadłam się do Kuby, który właśnie oglądał mecz Sovii z Jastrzębskim Węglem. Ostatnia piłka rozegrana na korzyść rzeszowian. Mimo, że była to powtórka, nadal cieszyłam się z wygranej. W telewizorze ujrzałam Piotrka. Cały wczorajszy wieczór powrócił.
    Nie wiem jak to się stało, ale pojawił się na zewnątrz. Zrobiło mi się duszno, więc wyszłam by odetchnąć. Spojrzałam w stronę kamienicy i go ujrzałam. Na początku uśmiechnęłam się... Chciałam być "miła" dla ludzi. Dopiero kiedy szedł w moją stronę serce zaczęło dziwnie bić. Pierwszy raz czułam coś takiego na widok człowieka. Mimo wszystko nie zdradzałam tego wszystkiego i czekałam aż stanie się co musi. Kolejny chłopak nie znający pogłosek o mnie, podejdzie, spróbuje zagadać a ja oleję go nawet nie obdarowując go uśmiechem... Jednak przy Piotrze czułam się inaczej, coś pozwalało mi się otworzyć.
Rozmowa z nim sprawiała mi przyjemność, choć znałam go krótko...
    Przemyślenia przerwał mi głośny krzyk Kamili:
  - Wstawać sprzed tego pudła, idziemy!
 Wyłączyliśmy więc owe "pudło" i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Droga minęła bardzo przyjemnie. Słuchałam roześmianego rodzeństwa, które nie zwracało uwagi na oburzone spojrzenia ludzi idących z naprzeciwka. Oni chyba nigdy nie przestają się śmiać.
     Około 12:45 dotarliśmy pod salę.Wchodząc na trybuny zauważyliśmy rozgrzewających się siatkarzy, w tym Pita i Zibiego. Chyba się kłócili o coś. Zajęliśmy miejsca na krzesełkach i obserwowaliśmy ćwiczących sportowców. Ich treningi były naprawdę wysiłkowe. Ale w końcu za to im płacą.
    Po około godzinie całą drużynę zwołał Andrzej Kowal. Mówił coś do nich, jednak nie słyszeliśmy tego. Chłopaki całkowicie wsłuchani nie zwróciliby nawet uwagi na to, gdyby ktoś dołączył się do nich. Po naradzie wrócili na chwilę do gdy, ale nie trwała ona długo. Po około pół godziny zawodnicy zaczęli kierować się w stronę szatni. Osoby z trybun także szły do wyjścia, lecz my , nie wiem dlaczego, nadal siedzieliśmy.
    - Nie idziemy? - spytałam patrząc na nich - Już trening skończony.
    - Poczekaj - dopiero po tych słowach Kamy zauważyłam, że jest wpatrzona w jakiegoś mężczyznę. I to nie "jakiegoś mężczyznę", tylko w Maciusia!
   Zaśmiałam się cicho i siedziałam na miejscu. Zachciało mi się pić. Hmm, może znajdę tu jakiś automat z napojami.
    - Idę po coś do picia. Chcecie coś? - zapytałam rodzeństwo.
   - Dla mnie możesz wziąć kawę, a dla niej coś zimnego - odpowiedział znudzony Kuba
        Nie czekając dłużej ruszyłam przez długi korytarz. Nagle poczułam ból w głowie i upadek. Znowu się z kimś zderzyłam. Jaka ze mnie straszna niezdara!
   - Przepraszam - usłyszałam głos znad siebie i zamurowało mnie. Rozpoznawałam ten głos. Podniosłam wzrok i ujrzałam zdziwionego Piotrka - O, cześć! Wybacz, zamyśliłem się.
   - Nie ma sprawy - powiedziałam zarumieniona chwytając jego wyciągniętą rękę. Znowu się rumieniłam! Ech... Teraz winy nie mogę zrzucić na zimno, bowiem w budynku było o wiele cieplej. Uśmiechnęłam się lekko do Piotra, po czym poszłam dalej
   - Poczekaj! - słyszałam głos za sobą i mimowolnie stanęłam. Blondyn dogonił mnie szybko i ruszył ze mną- szukasz czegoś może?
   - Tak, miejsca, gdzie mogę kupić coś do picia. - powiedziałam nie patrząc na niego. Jeśli zobaczy u mnie rumieńce i wielkie oczy... To będzie straszne!
   - Ok, pomogę ci tam dojść - spojrzał mi w oczy w ten sam sposób jak ostatniej nocy. Nie mogłam nie uśmiechnąć się do niego. - A właśnie, mam coś dla ciebie
   - Co takiego? - zapytałam zdziwiona. Kiedy z kieszeni spodni wyjął bilet na wtorkowy mecz zrobiłam oczy wielkie jak spodki. Przecież te bilety były dawno wyprzedane!
   - Tak jak obiecałem, załatwiłem ci bilet - uśmiechnął się ukazując śnieżnobiałe zęby. Wręczył mi prezent z satysfakcją wypisaną na twarzy.
    - Dziękuję - powiedziałam cicho zawstydzona, po raz kolejny.
  Po tym nastała cisza, aż do chwili kiedy dotarliśmy do automatów. Zabrałam napoje dla naszej trójki. Piter spojrzał się na mnie zdziwiony
    - Naprawdę dużo pijesz - zaśmiał się - Jesteś tu z kimś?
    - Tak, jest ze mną Kuba i Kamila
   - O, to fajnie. Nie miałabyś nic przeciwko temu, że poszedłbym z tobą do nich? No wiesz, podziękować za wczorajsze - zapytał uśmiechając się tajemniczo
    - Ok, chodź - rzuciłam ciemnookiemu i ruszyliśmy w stronę wejścia na trybuny. Kiedy weszliśmy na halę, Jakub od razu nas zauważył i podbiegł. Kamila nadal wpatrywała się w Maćka.
    - Siema Piotrek! - powitał go radośnie Janusz - Widzę, że znacie się z Różą?
   - Tak, od wczoraj... - powiedział spoglądając na mnie. Kubik w tym czasie zabrał ode mnie napoje dla niego i siostry - Chciałem ci podziękować, że mogłem wczoraj być u ciebie z Zibim. Musieliśmy szybciej pojechać, bo Kowal zabiłby nas jakbyśmy byli zaspani.
    - Spoko, nie musisz mi się tłumaczyć! - zaśmiał się Kuba - A teraz wybaczcie, ale muszę wytargać stąd moją kochaną siostrzyczkę. Może poczekacie na nas przed wejściem?
    - Ok, ja poczekam - rzuciłam i poszłam. Chwilę później usłyszałam kroki Piotrka. Wyszliśmy z budynku i staliśmy na zimnie.
     - Tak więc będziesz we wtorek na meczu - powiedział blondyn tajemniczo się uśmiechając - A co byś powiedziałam, jakbym po meczu zabrał cię do jakiejś knajpki czy gdzieś? Chciałbym bardziej cię poznać, wydajesz się sympatyczna.
 Chwilę zastanowiłam się co zrobić... Nie chcę go odrzucić, bo sama chcę go poznać, jednak wyjście z siatkarzem po meczu może być widziane jako coś innego niż tylko wyjście żeby się pośmiać... Coś jednak nie pozwoliło mi odpowiedzieć "nie".
   - Ok, nie ma sprawy. Tylko jak się dogadamy gdzie się spotkamy?
   - Dam ci swój numer telefonu, ok? - spytał, a po moim przytaknięciu wyjął z torby kartkę i napisał na niej ciąg liczb. - Jeśli możesz, wyślij mi sms-a, że to twój numer. Wtedy napiszę do ciebie o szczegółach
       Schowałam kartkę głęboko w kieszeń płaszcza, nie mogłam jej zgubić. Kiedy spojrzałam na Cichego, nasze wzroki spotkały się. Nie chciałam jednak go spuszczać, a on także nie miał chyba takiego zamiaru. Jednak przerwało to rodzeństwo, które wyszło na zewnątrz.
   - Brrr, ale zimno! - zawołała Kamila mocniej opatulając się szalem. Spojrzała na siatkarza. - O, hej Piotrek! Fajnie e.. no ten... trenowaliście.
   On tylko kiwnął głową w dziękującym geście.
     - Dobra, ja się zmywam, bo jestem pieszo a do domu mam daleko.- powiedział, po czym pożegnał się z każdym z osobna. Kiedy podszedł do mnie, na moje usta wkradł się uśmiech, który z chęcią odwzajemnił
   - Do wtorku - powiedział cicho - Cześć
   - Cześć - odpowiedziałam, a on oddalił się wchodząc w jedną z uliczek.
   - Ok, to wracamy! - Kamilę jak zwykle rozpierała energia - Rose, nie uwierzysz kto tam był! Maciek! Ten Maciek! Mówię ci, wyglądał tak super...
     Zaśmiałam się, wiedząc, że tego wieczoru nie dowiem się nic innego poza tematem Maćka. Z resztą, niech mówi, już się do tego przyzwyczaiłam. Ruszyliśmy w trójkę w stronę kamieniczki Kuby.

---------------------------------------
Dzień dobry! :>
Zaczyna coś między nimi.. hmm.. Iskrzyć?
Mam nadzieję, że choć trochę zaciekawi Was ten rozdział :)
Rozdział, jak obiecałam, dedykuję Lamie i Eli :*
Do następnego! ;)

3 komentarze:

  1. Piękny ale nie czuje sympati do głównej bohaterki ponieważ flirtuje z moim mężem...który też z nią flirtuje? O nie! ;O
    A tak na serio to baaaardzo fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nareszcie nadrobiłam! Pierwszy raz spotykam się z wątkiem baletowym, dlatego jeszcze bardziej mnie zaciekawiło.
    Widzę, że najłatwiej nawiązać znajomość ze siatkarzem, wpadając na niego. Spróbuję wykorzystać to w realu, zobaczymy, czy wyjdzie. :D
    Czyżby Piotruś tak nieśmiało flirtował z Rose? W końcu byle się do knajpki nie zaprasza. :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, Róża i Piotrek idą powoli do przodu. Bardzo powoli. Chociaż Piotrek już wyszedł z poprozyją spotkania, a Róża się zgodziła. Haha, coś sie zaczyna dziać.
    Hmm, tak sobie też myslałam nad tym snem, ale chyba za mało wiem o fabule, aby stwierdzić, czy ten sen miał jakieś większe znacznie i jakie. Ogólnie to przeciez ze snami jest tak, że nie można patrzeć na nie dsłownie. Ale pewnie tu był jakiś ukryty sens. Hmm..

    OdpowiedzUsuń