środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 9

    - Różo, wyżej nogę! - krzyknęła Sowa - Wiem, że potrafisz, nie udawaj!
  Z niechęcią napięłam mięśnie i wzniosłam nogę o kilka centymetrów wzwyż. Różnica odległości między moją puentą a drążkiem była duża, ale jej to nie wystarczało. Od kiedy dowiedziała się, że przyjęto mnie do ośrodka, traktowała mnie gorzej niż inne dziewczyny. Wydało mi się to dziwne, ale nie miałam do niej żadnych pretensji.
    Tańcząc po raz 4 solówkę ledwo co zipałam. Cała zlana potem i wykończona stanęłam w pozycji końcowej. Gdyby nie to, że po raz kolejny robiłam te same kombinacje obrotów i skoków, zapomniałabym co robić.
    - Usiądź, bo zaraz zemdlejesz - rzuciła beznamiętnie instruktorka - A teraz, proszę, Oliwia i Kasia, zatańczcie dwój duet.
  Nie czekając na dalsze polecenia wyszłam i usiadłam na jednym z foteli przed salą. Nie czułam się dobrze, miałam wrażenie, że zaraz odlecę. Zamknęłam oczy i uspokoiłam oddech. Nie poddam się, pomyślałam, nie teraz jak tak daleko zaszłam. Po kilku minutach wstałam i udałam się do szatni, gdzie po upiciu kilku dużych łyków wody, wróciłam do grupy tańczących. Sowa widząc jak wkraczam na salę z podniesioną głową lekko uśmiechnęła się pod nosem. Reszta treningu minęła szybciej niż kiedykolwiek. Na koniec baletmistrzyni zwołała nas do siebie.
   - Dobrze, a więc, jak już wiecie, jeszcze dzisiaj muszę wybrać osoby do występów solowych i duetów. Każda z was jest bardzo uzdolniona, ale są tylko 4 wolne miejsca w planie. Prosiłabym, abyście jutro o godzinie 13.00 zjawiły się tu, aby dowiedzieć się która z was wystąpi z solówką. To koniec na dziś. A ciebie, Różo - chwyciła mnie za skierowane ku wyjściu ramię, a ja zdążyłam tylko wykrzywić twarz w grymasie, który po chwili zmieniłam w wymuszony uśmiech - prosiłabym na bok.
    - Tak? - zrobiłam słodką minę
    - Słuchaj, na pewno zauważyłaś, że traktuję cię inaczej niż inne dziewczyny. Nie chodzi o to, że jesteś od nich słabsza, skądże. Po prostu wymagam od ciebie więcej, bo wiem, że Ivanovic będzie od ciebie chciała o wiele więcej niż jesteś w stanie dać z siebie. Tak więc bierz sobie do serca każdą moją radę, polecam.
   Przytaknęłam, a ona kazała mi się przebrać i iść na dalsze lekcje. Wykonałam jej polecenie, wzięłam prysznic i półżywa poszłam na zajęcia.

    Po powrocie do internatu padłam na łóżko. Wydawało się wyjątkowo miękkie i wygodne jak nigdy. Leżałam tak nie mając najmniejszej ochoty się podnosić, a co tu mówić o normalnym funkcjonowaniu. Już odpływałam w sen, gdy drzwi otworzyły się z łomotem i wparowała Kamila. No to koniec z dobrym, pomyślałam.
    - O ja nie mogę, Rose! Nie mogę się doczekać jutra jak powie kto dostaje solówki. - powiedziała kręcąc piruety po pokoju - Na pewno dostaniesz ty. Jestem tego wprost pewna! Ach, nasz pierwszy występ w Rzeszowie jest tak blisko! Ciekawe czy Maciek przyjdzie...
   - Ta, ciekawe. - ziewnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej - Wychodzisz dzisiaj gdzieś?
   - Chyba pójdę do Kuby, bo dawno się nie widzieliśmy... Właściwie to teraz skoczę. Prześpij się chwilkę bo wyglądasz jakbyś nie spała całą noc. Sorki, że cię tak zostawiam, ale nie chcę zaniedbywać brata. W końcu dla mnie tu się przeprowadził. Będę wieczorem, pa!
    Machnęłam ręką na pożegnanie i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Moja głowa szukając wygodnego położenia trafiła na coś zimnego. Zdziwiona sięgnęłam po ową rzecz. No tak, zamek od bluzy Piotrka. Właśnie, Piotr...
     Był już piątek, a on od środy się nie odezwał. Treningi także były zamknięte dla kibiców, więc nie było okazji się zobaczyć. To dziwne, ale tęskniłam za nim. Chciałam go spotkać, ale nie miałam jak. Nie znałam nawet jego adresu mieszkania. Chociaż znając siebie, nawet mając go nie odważyłabym się do niego pójść. Nie chcąc użalać się nad sobą ubrałam jego bluzę i leżałam myśląc o nim. Może zrobiłam coś nie tak? W środę zachowywałam się naturalnie, wręcz sama zadziwiałam się otwartością. Co się stało to się nie odstanie, a zobaczę go prędzej czy później na boisku. Nawet ten widok będzie przyjemny...
    Nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. Zbudziło mnie własne burczenie brzucha. Spojrzałam na zegar ścienny, który wskazywał godzinę 19:30. No to trochę pospałam.
   Nie czekając dłużej zeszłam na dół do pokoju dziennego. Mijające mnie po drodze dziewczyny spoglądały na mnie inaczej niż zwykle. Ignorując to szłam dalej. Dotarłszy tam, chwyciłam jedną z leżących na stole drożdżówek i usiadłam przed telewizorem. Korzystając z tego, że nikt akurat z niego nie korzystał, przełączyłam program na jeden z tych, na których najczęściej leci siatkówka. Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałam w ekranie twarze resoviaków. Przerwałam jedzenie i wsłuchałam się w rozmowę dziennikarza i trenera Resovii. Mówił, że jego drużyna niedługo, bo w niedzielę, wyjeżdża na ważny mecz. No tak, jak mogłam o tym zapomnieć. W dalszych częściach oglądanego reportażu zobaczyłam stojących na boku siatkarzy. Śmiali się z czegoś, rozgrzewając się przed treningiem. I on, Pit. Stał zamyślony, a nawet trochę smutny. Kiedy Zbyszek z  Igłą zawieszonym na nim, machali do kamery pozdrawiając swoje ukochane, zaczęłam się cicho śmiać. W pewnym momencie spostrzegł to On i także pomachał przelotnie, co wywołało u mnie uwolnienie motyli w brzuchu. Obraz jednak się zmienił, bo zamiast siatkarzy zobaczyłam mężczyznę w studio. Zjadłam do końca podwieczorek i udałam się do czternastki.
         W drodze jednak coś mnie zatrzymało. Ktoś znajdował się w małym pomieszczeniu przeznaczonym na szatnię i namiętnie się całował. Podeszłam bliżej, zwracając uwagę na to by nie hałasować. Cichy jęk wydobył się z kobiecych ust. Będąc kilka kroków od szatni, udało mi się zobaczyć dokładniej postacie. Zamurowało mnie. Stałam z otwartymi oczyma i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Ten sam Maciej, który wczoraj siedział w naszym pokoju ponad 3 godziny, większość czasu całując i wyznając Kamili jaka jest wspaniała, w tym momencie jeździł dłońmi po plecach nowo wprowadzonej Rosjance tym samym wpijając się w jej usta. Nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji - uciec a może interweniować? Oderwać ich od siebie? Nie, lepiej nie... Oddaliłam się nadal nie wierząc własnym oczom. Dotarłam do mieszkania, a w nim usiadłam na łóżku myśląc co zrobić.
      Chwyciłam za telefon szukając zajęcia, by odwrócić myśli od dziwnego wydarzenia. Przerzucałam go między palcami czując ogarniające mnie zdenerwowanie. Była już 20, a Kamy nadal nie było. Zaczęłam się martwić. Może zobaczyła to samo co ja i uciekła gdzieś? Ciarki przeszły mnie na wyobrażenie sobie jej schowanej gdzieś wśród ciemnych, zaniedbanych uliczek dygoczącej z zimna. Odblokowałam klawiaturę, chcąc do niej zadzwonić i dopiero wtedy zobaczyłam, że mam jedną nieprzeczytaną wiadomość, w dodatku od Nowakowskiego. "Cześć. Wiem, że nie odzywałem się długo, ale nie miałem czasu nawet złapać w ręce telefonu i napisać do Ciebie kilka słów :(. Dopiero teraz, w piątkowe popołudnie, siedząc w pokoju po treningu znalazłem komórkę w torbie i chciałem cię przeprosić za tak długie milczenie. Chciałbym się z tobą zobaczyć, zaprosić na mecz a potem na spacer, ale niestety jesteśmy na wyjeździe. Może spotkalibyśmy się za to w poniedziałek? Czekam na odpowiedź ;)" Wysłane o 17:03. Nie mogłam odebrać sms-a w ten czas, bo przecież spałam. Odpisałam mu pospiesznie z szybko bijącym sercem. "Hej. Spokojnie, nie gniewam się za milczenie. Ja także chciałam cię spotkać ( w końcu Twoja bluza sama się nie odda), ale zdałam sobie sprawę, że jest to teraz niemożliwe. No to w takim razie widzimy się w poniedziałek ;) Co do godzin, dogadamy się w dalszym czasie. Trzymam kciuki za niedzielni mecz - będę kibicować sprzed telewizora! :) "  Wysłano. Gdy pomyślałam o tym, że on także chce się widzieć, od razu poprawił mi się humor. "Obiecuję ci, że kolejny mecz, jaki będzie w Rzeszowie, będziesz oglądać z najlepszego miejsca jakie się da. :) Muszę kończyć, bo Kowal nas wzywa. Odezwij się czasem ;) Pa"
     Nie odpisałam nic. Z uśmiechem na ustach wyszłam z pokoju i udałam się do salonu. Tam usiadłam przy oknie i patrzyłam na rozświetlony księżyc. Co jest między mną a Piotrkiem? Na pewno nie jest to miłość, za mało się znamy. Nie jest to też zwykła znajomość, bo tęsknię za nim, choć nie widzieliśmy się kilka dni, kiedy go widzę zaczynam się denerwować i chcę się z nim spotykać jak najczęściej. Pierwszy raz jakikolwiek chłopak nawiązał ze mną tak bliski kontakt. W innym przypadku przeszkadzałoby mi to, ale on jest wyjątkowy, czuję to...
     Po pewnym czasie wróciłam do pokoju i wyczekiwałam Kamy. Dopiero kiedy wróciła i opowiedziała mi co nowego u Kuby, mogłam spokojnie zasnąć.

-------------------
Spieprzyłam, przepraszam. Miało wyjść fajnie a zrobiłam byle co ;/
No, ale patrząc na to z innej perspektywy, ciekawy następny rozdział nam się szykuje :)
Postaram się go napisać jeszcze w tym tygodniu.
Do następnego zatem! ;)

2 komentarze:

  1. Pani Sowa z pewnością specjalnie tak na nią naciska, byle tylko Rose przykładała się jak najlepiej. :)
    Maciek zdradza nam Kamilę z Rosjanką? Nic, tylko troglodytę wykastrować!
    Róża niepotrzebnie przejmuje się milczeniem Piotrka, chłopak po prostu jest 'zajeżdżany' meczami i treningami. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Karoliną, wykastrować Macieja i to szybko. Co on sobie wyobraża? A jeśli chodzi o Piotrka i Rose, to już mówiłam... Oni są słooodcy c: Niech ta sielanka trwa jak najdłużej!
    Pozdrawiam, karolajn.

    OdpowiedzUsuń