sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 4

    Godzina 4:30. Kuźwa. Znowu nie mogę spać,.. Sama nie wiem czy to przez nerwy, czy tęsknota, bynajmniej  coś, co nie pozwala mi zasnąć. Leżąc bezczynnie w łóżku zaczęłam wspominać ostatni oglądany trening. Po raz kolejny Nowakowski na mnie patrzył. To dziwne, żeby przez przypadek tyle razy nasze wzroki się spotkały. W większości odwracałam się, bo nie chciałam wyjść na jedną z tych dziewczyn, które przychodzą, żeby ponapalać się na wygląd siatkarzy. Dla mnie ważne były emocje, a nie umięśnienie i ładna twarz.
    Cały czas leżałam, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Minęło 15 minut, a ja zaczęłam robić się senna. Uspokojona tym, że dzisiaj pójdę z Kamilą do Kuby, zasnęłam wymyślając scenariusze na dzisiejszy dzień.
   O 7:00 zadzwonił budzik.. Cholera, znowu będę niewyspana.  Starałam podnieść się na rękach, ale od razu opadłam. Nie miałam w ogóle sił.
   - Kamilaa- zawołałam zachrypniętym głosem.
   - Coo? - odpowiedziała niewyraźnie spod kołdry na łóżku obok. Najwidoczniej też niedawno się obudziła. Spojrzałam w jej stronę. Spod porozwalanej kołdry wystawała tylko zwisająca ręka i burza blond włosów.
   -Pomóż mi wstać- prosiłam - Nie mogę się ruszyć!
 Pogadała coś pod nosem na mnie, ale wygramoliła się i pomogła stanąć na nogach.
   - Co ty byś beze mnie zrobiła - spytała ścieląc łóżko.
   - Na pewno bym nie wstała. - odpowiedziałam szykując ubrania na przebranie.- Dzięki. Idę się ogarnąć
    Poszłam do łazienki, wyszykowałam się i ubrałam. Dzień jak każdy inny. Znowu nie chce mi się żyć... Najchętniej teraz wróciłabym do czasów, kiedy potrafiłam beztrosko bawić się i śmiać z tatą w Spale, on zaprowadzał mnie na zajęcia i kiedy miałam łzy w oczach, że tata nie będzie na mnie czekał, całował mnie w czoło mówiąc " Nie bój się, może mnie nie widzisz na sali, ale ja cały czas tam jestem". Zawsze podtrzymuje mnie to na duchu; mam wrażenie, że robiąc coś dobrze i dostając pochwałę tata jest na korytarzu i przysłuchuje się, jaką zdolną ma córkę. Jest ze mnie dumny, kocha mnie. A po zajęciach zawsze chodziliśmy na czekoladowe lody. Chciałabym do tego wrócić... Ale tak się nie da, czasu nie można cofnąć.
   Wyszłam do pokoju, a tam spakowałam torbę i szykowałam się do wyjścia.
    - Dzisiaj podobno na matmę ma przyjść praktykant z Uniwersytetu. - mówiła Kama - kolejny raz jakiś kwadrat. Ale lepsze patrzenie na takiego przy tablicy niż rozciąganie na balecie.
     W drodze do gmachu szkoły Kama cały czas mówiła o treningu i jaki to Bartman jest świetny. Słuchałam jej, ale nie mówiłam nic. Chciałam już skończyć lekcje, wrócić do internatu i odpocząć.
    Wszystkie lekcje mijały dosyć szybko i bez komplikacji typu kartkówki czy pytanie, tylko ta matematyka...
        Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy miejsca w ławce. Nie minęło 10 minut, a do klasy pełnej dziewczyn wkroczyła Migawa (tak nazywaliśmy nauczycielkę z matmy), a wraz z nią dosyć wysoki przystojny brunet. Rozejrzałam się po klasie i w prawie każdych oczach zauważyłam podjaranie chłopakiem. I nagle każda zacznie kochać matmę...
     - Dziewczęta - zwróciła się do nas Migawa - oto Maciej Krawczyk, student matematyki i fizyki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Przez najbliższy czas będzie przychodził do nas na zajęcia, więc proszę, abyście były dla niego miłe.
  Oho, jest ładna buźka to jest i podniet. Byle tylko w języku był tak błyskotliwy jak na "ideał" przystało.
   Maciej uśmiechnął się ładnie i odprowadzony wzrokiem 20 dziewczyn, zajął miejsce w szkolnej ławce. Siedząc i "słuchając" Migawki przeleciała mi cała matma. Przez następne lekcje z ust Kamy nie usłyszałam nic innego, prócz wywodów o boskim Maćku.
      - Mówię ci, dzięki niemu matma wydawała się taka prosta! - mówiła w drodze na stołówkę. - Kiedy stał nade mną i tłumaczył mi te równania... Ach, on jest taki cudowny! Mogłabym godzinami wpatrywać się w jego piękne niebieskie oczka! I do tego jest taki mądry... Bo byle kto nie może studiować matematyki, prawda?
    - Taa, nie może - powiedziałam znudzona.
 Dotarłyśmy do stoiska, wzięłyśmy jedzenie i poszłyśmy do stolika.  I znowu to samo... Maciek to, Maciek tamto.. Niby to nic dziwnego, po prostu jej się spodobał. Przetrwam to, mówiłam sobie, przetrwam.
    Skończyłyśmy jeść i wróciłyśmy do pokoju nr 14. W końcu! W końcu piątek, odpocznę i pośpię...
    - To szykujemy się Rose, o 19 mamy być u Kuby - powiedziała Kama wkładając jeansy i koszulkę na zmianę do torby .
  No tak, impreza, zapomniałam... Nie chce mi się iść, no ale obiecałam... Ech, przecierpię kilka godzin i pójdę gdzieś na długi samotny spacer.
    - Jak myślisz, ta bluzka będzie ok? - spytała przykładając do siebie pomarańczową jaskrawą bluzkę wiązaną na szyi. Wspaniale komponowała się z jej opalenizną i białymi spodniami.
    - Tak, jest dobrze. Pasuje do Ciebie - powiedziałam uśmiechając się.
    - A ty co ubierasz? - zapytała ożywiona
    - Ja.. Sama nie wiem, czarne spodnie i jakąś białą bluzkę.
    - No ok.. Chciałam ci coś pożyczyć, ale mam chyba inny styl. Szkoda, bo wyglądałabyś pięknie w czerwonej bluzce bez ramion i czarnej spódniczce. No trudno, pakujmy się i w drogę, bo kawałek do przejścia mamy - powiedziała i zaczęła się szykować. Podążyłam za jej śladem i spakowałam ubrania na zmianę. Na twarz nałożyłam lekki makijaż i ubrałam czarne rurki a do tego szarą koszulkę z logiem System Of A Down.
   Gotowa do wyjścia ubrałam trampki i skórzaną kurtkę. Czekałam chwilę na Kamilę, która wyglądała naprawdę dobrze. Wyszłyśmy z pokoju i zakluczyłyśmy drzwi. Poszłyśmy wypisać się na weekend i oddać jeden klucz. Poszłyśmy przez miasto. Gadałyśmy o wszystkim, zaczynając od herbat z kuchni, przez zazdrosną Oliwię (temat często przez Kamę poruszany) aż po Maciusia. Gdy dotarłyśmy do mieszkania Kuby poznałam już 12 nowych  cech praktykanta.
    Zapukałyśmy do drzwi, a w nich ukazał się opalony umięśniony brunet. Spojrzał na nas i na jego ustach pojawił się taki sam uśmiech jak u mojej przyjaciółki.
   - Cześć - powiedziała Kamila - jesteśmy trochę wcześniej, bo na pewno potrzebujesz pomocy. A, to jest Róża Wilk, wspominałam ci o niej. Rose, to jest mój brat, Kuba.
   - Cześć, miło cię poznać - powiedział ściskając delikatnie moją dłoń. Uśmiechnęłam się szczerze, co szybko odwzajemnił.
  Weszliśmy do środka. Mieszkanie było dosyć duże jak na jedną osobę. Udekorowane już na wieczór, miało w sobie tajemniczą atmosferę. Pomogłyśmy Kubie porozstawiać jedzenie i alkohol, po czym w trójkę usiedliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś denny program. Czekaliśmy na gości, którzy zostali dla mnie zastanawiającą sprawą...

  - Róża, śpisz? - usłyszałam głos Kamy. No tak, usnęłam. Świetnie..
  - Już nie - odpowiedziałam ziewając - Dzięki, że mnie obudziłaś teraz a nie później.
  - Spoczko. Za pół godziny zaczną się schodzić, więc rozbudź się trochę. Chcesz coś do picia?- zapytała
  - Nie dzięki. Wyjdę na balkon i będzie ze mną ok. - powiedziałam otwierając szklane drzwi i wychodząc na zimne kafelki. Było tak przyjemnie chłodno. Nie chciałam stamtąd wracać, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko weszłam do środka i stanęłam koło Kamili, czekając na witanie się z gośćmi. Przyszli jacyś koledzy, przywitali się i usiedliśmy przy stoliku.
   Czas mijał, a ludzi było coraz więcej. Około godziny 21 impreza zaczęła się rozkręcać, było coraz głośniej. Ludzie siedzieli przy stoliku lub tańczyli do głośnej muzyki puszczanej z wierzy. Siedziałam na sofie słuchając rozmów Adriana i Kuby o ostatnim wygranym meczu Resovii. Sprzeczali się, kiedy otworzyły się drzwi. Do pomieszczenia weszli... Zbyszek Bartman i Piotrek Nowakowski, który od razu wzrok skierował na mnie.



     Zobaczyłem ją. To była Ona. Na pewno Ona. Wyglądała tak pięknie.. Nie mogłem się na nią napatrzeć, była tak słodka.. Nie mogłem jednak długo na nią patrzeć, bo podbiegł Kuba.
   - Siema chłopaki! Myśleliśmy, że już nie przyjdziecie! - zawołał i przywitał nas rzucając się każdemu z osobna na szyję. Waliło od niego alkoholem.
  - Cześć, cześć. Trening nam się przedłużył trochę, ale staraliśmy się jak najszybciej tu dotrzeć - mówił Zibi.
  - To spoko. Widzę, że przyprowadziłeś ze sobą Pitera! - dopiero teraz zrozumiał kogo przed momentem witał. Uśmiechnąłem się do niego lekko i spojrzałem na towarzystwo. Nie wyróżniała się. Drobna dziewczyna wtapiała się w towarzystwo, nie rzucała się w oczy. Spotkałem się z nią wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niej, ale ona tylko zarumieniona spuściła wzrok. Zajęliśmy miejsca przy barku. Z tego miejsca miałem widok na brunetkę. Szepcząca jej siostra Kuby co jakiś czas spoglądała na mnie. Brunetka przeczyła jej głową, po czym wstała i poszła do kuchni. Tam wzięła sok pomarańczowy i usiadła na krześle. Chciałem się do niej przysiąść, już szedłem w tamtą stronę, ale Bartman- idiota pociągnął mnie za ramię, żebym popatrzył jak tańczy Adrian z blondynką. Nie interesowało mnie to, ale dla świętego spokoju wolałem odwrócić w tamtą stronę głowę. Naszła mnie pewna myśl. Podszedłem do Kuby.
   - Ej, słuchaj, jak nazywa się ta brunetka z którą gadała twoja siostra? - zapytałem.
   - Y.. Chyba Róża, ale nie pamiętam już. A ty nie pijesz? - zapytał i chuchnął mi w twarz. Zebrało mi się na wymioty. Nienawidziłem gdy ktoś nadużywał alkoholu. Oddaliłem się od niego jak najszybciej mogłem.Rozejrzałem się po domu, nie było jej. Pewnie już wyszła, nie wyglądała na dobrze bawiącą się. Trudno. Muszę wyjść, duszno mi się zrobiło. Rzuciłem tylko Zbyszkowi, że wychodzę na chwilę.
     Zbiegłem po schodach. Otworzyłem drzwi od klatki. Stanąłem przed wejściem. Zrobiło mi się trochę lepiej. Rozejrzałem się po okolicy. Serce zaczęło mi mocniej bić, w brzuchu zaczęły buszować motyle, a nogi zrobiły się jak z waty.
    Stała tam. Sama. Jakby czekała tylko abym do niej podszedł. Wahałem się. Podejść? Nie? Co zrobić? Spojrzała na mnie. Chyba mam zwidy, bo wydaje mi się, że się uśmiechnęła. Dalej Piotrek, odważ się. Masz okazję ją poznać!
    Ruszyłem. Szedłem, choć nogi odmawiały posłuszeństwa. Może skręcić? Jeszcze kilka metrów.. Dalej, dasz radę!
    Stałem koło niej. Wydawała się taka drobna. Spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się szczerze.
   - Cześć- powiedziałem.

----------------------------
Jaki męczący rozdział -.-
Obiecuję, że kolejny będzie ciekawszy :)
Piotrek i Róża.. można powiedzieć, poznają się :D
Kolejny także za kilka dni ;)

4 komentarze:

  1. No poznają się i można powiedziec, że nawet coś tam zaczyna się tlić. Róża zwróciła uwage na Piotrka, ale nie jestem pewna, czy dlatego, iż jest siatkarzem, czy może dlatego, że się jej podoba, a jakby go spotkała na ulicy, jakby był zwykłym szaraczkiem, to by nie zwrociła na niego uwagi. Ale dobra, teraz to w sumie nie jest ważne. Oboje patrzą na siebie, obserwują i w obojgu coś tam zaczyna się dziać. Chociaż sama Róża, wydaje mi sie, iż stara się to wszystko jakoś wyprzeć z siebie. No nie wiem, jakby nie dopuszczała takiej myśli, iż Piotrek może się jej podobać. A Pioterk? Wydaje mi sie być taki trochę niesmiały. No jakby się bał, iż podejdzie do Rose, a potem powie coś głupiego i wszystko zniszczy, spali się. To jest takie urocze, haha.

    Matematyka z praktykanetem może być naprawdę o wiele lepsza niż bez. Tylko dobrze, że Kama się potrafiła skupić na tych zadaniach skoro ten Maciej jest taki cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się strasznie podoba! Pomiędzy nim jest coś takiego...magicznego? Również podoba mi się postawa Róży która widać że nie jest "hotką" i nie leci tylko na to że jest piękny, uroczy...no i że jest siatkarzem :D heh ciekawe co ja bym zrobiła na jej miejscu? pewnie nic...stałabym i patrzała xD

    OdpowiedzUsuń
  3. A skąd ten pomysł z praktykantem? ^^ czyżby natchnął cie nasz pan Szymon ? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha niee :D
      Pomysł wziął się akurat z głowy :D
      Chociaż pana Szymona też mogłabym zamieścić xD

      Usuń